piątek, 7 grudnia 2012

Glögg, czyli coś na rozgrzewkę

W poprzednim poście wspomniałam o glöggu, który właśnie teraz jest najchętniej spożywany na północy. To bardzo aromatyczny, rozgrzewający i zazwyczaj procentowy napój (są również wersje bez procentów, ale to już nie to samo). Oczywiście można kupić w sklepie gotowy grzaniec, ale ja zachęcam do zrobienia domowego glöggu. Nie jest to napitek, którego można wypić zbyt dużo, gdyż ma dość intensywny smak, ale rozgrzewa znakomicie. Poza tym przesadzenie z glöggiem skutkuje niezbyt przyjemnymi konsekwencjami następnego dnia...



Glögg

butelka czerwonego wina (ja użyłam półwytrawnego)
8 ziaren kardamonu
8 goździków
2 laski cynamonu
skórka z jednej pomarańczy
6 suszonych fig
1 dl cukru
80 ml koniaku lub wódki
rodzynki
migdały obrane ze skórki

Przygotowanie:
Do garnka wlej wino, dodaj kardamon, goździki, cynamon, skórkę z pomarańczy. Wszystko podgrzej, ale uważaj, żeby nie zagotować. Zdejmij z ognia, dorzuć figi i odstaw na co najmniej 4 godziny (w sumie im dłużej tym lepiej).
Po tym czasie wyjmij przyprawy, skórkę pomarańczy, dodaj cukier i ponownie podgrzej wino. Zdejmij z ognia i dodaj koniak lub wódkę.
Do szklaneczek wrzuć kilka obranych migdałów oraz rodzynek, wlej glögg (bez fig).
Podawaj natychmiast.
Smacznego!

Przepis dodaję do akcji "Tęcza smaków 2" - kolor fioletowy.

5 komentarzy:

  1. zapraszam do teczy smakow 2 !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam sie, kupny nie smakuje tak dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piłam tydzien temu kupny w Szwecji, "oeasu ale to słodkie!" ale i tak pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glögg domowej roboty ma tę zaletę, że można dodać taką ilość cukru, jaką się chce :)

      Usuń
  4. Hmmm taki glogg w połączeniu ze śledziami!;-) To jest to o czym właśnie zamarzyłam...:-) mniam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...