Henrik
Lindström to jeden z tych szczęściarzy, którego
nazwisko zostało zapisane w historii kulinarnej dzięki nazwie
potrawy. To on przywiózł przepis na kotleciki z mielonej
wołowiny z Rosji do Szwecji i przekazał go kucharzowi Hotelu Witt w
Kalmarze ok 1862 roku. Danie to szybko się rozpowszechniło i stało
się szwedzką narodową potrawą. O jej rosyjskich korzeniach
przypominają już tylko zawarte w niej kapary i marynowane buraczki.
Biff
à la Lindström
na
podst. “Smörgåsbord”
500g
mielonej wołowiny
1
jajo
3
łyżki startych marynowanych buraczków
mała
cebula
łyżka
posiekanych kaparów
2
łyżki śmietany
sól,
pieprz
masło
lub olej do smażenia
Przygotowanie:
Pokrój
cebulę w drobną kostkę i podsmaż do zeszklenia na maśle. W misce
wymieszaj mięso, jajo, buraczki, cebulę, kapary, śmietanę. Dopraw
do smaku. Uformuj kotleciki i smaż na średnim ogniu.
Smacznego!
Zapraszam z Biffem do mojej akcji :) Robiłam takie kotlety kilka dni temu, bardzo mi smakowały.
OdpowiedzUsuńPoproszę jeszcze tylko o oznaczenie przepisu, wtedy zaakceptuję na Durszlaku, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJuż dorzuciłam :) A ten wpis wstawiłam zaraz po Tobie i nie chciałam dublować przepisów w akcji :)
UsuńNastępnym razem się nie krępuj, bo ta sama potrawa u każdego może wyglądać inaczej :)
Usuń