Jakiś
czas temu odkryłam tzw. mleko roślinne. Pojawia się ono w wielu
przepisach wegańskich, ale jest też polecane osobom, które z
powodów zdrowotnych nie mogą spożywać tradycyjnego mleka.
Zaczęłam je używać do porannych koktajli, zamiast jogurtów czy
kefiru, które mają działanie wychładzające, co jesienno - zimową
porą nie jest zbyt wskazane. Nie chcę tu pisać, czy mleko krowie
jest zdrowe czy nie, tę kwestię każdy powinien rozsądzić sam.
Chciałabym Was zachęcić do małego urozmaicenia i wprowadzenia
mleka roślinnego do swojej diety, gdyż w zależności od rodzaju
mleka zawiera ono mnóstwo minerałów i witamin. Mleko roślinne
można pić na zimno i ciepło, używać do koktajli owocowych,
naleśników czy ciast. W sklepach dostępne jest min. mleko sojowe,
ryżowe czy kokosowe, ale w domowych warunkach możliwości są
ogromne – możemy przygotować mleko migdałowe, owsiane,
orkiszowe, czy słonecznikowe. Muszę przyznać, że mam ograniczone
zaufanie do mleka sojowego i raczej go nie kupuję. W większości
przypadków na opakowaniu nie ma informacji, że jest to produkt „GMO
free”, więc zakładam, że soja użyta do produkcji tego mleka
była modyfikowana genetycznie, co mi nie za bardzo odpowiada.
Przygotowanie
roślinnego mleka w domu jest bardzo proste – ziarna zalewamy
wodą, odstawiamy na kilka godzin, najlepiej całą noc, a następnie
miksujemy w blenderze kielichowym i przecedzamy przez gęste sito lub
gazę.
Pierwszym
roślinnym mlekiem, które samodzielnie przygotowałam było mleko
migdałowe. Trochę się przy tym natrudziłam, gdyż najpierw
starannie obierałam migdały, co było dość czaso- i pracochłonne
i niemal zniechęciłam się do robienia migdałowego mleka. Później
postanowiłam ominąć ten etap – teraz po prostu opłukuję je i
zalewam wodą w skórkach. Nie ma to większego znaczenia dla smaku,
a ma dla mojego czasu. W październikowym numerze „Urody życia”
znalazłam przepis na migdałowe mleko z dodatkiem daktyli i wanilii,
który mi bardzo przypadł do gustu. Zachęcam Was do spróbowania
zarówno wersji klasycznej jak i z dodatkami.